Lady Makbet – charakterystyka postaci

Lady Makbet to kobieta bezwzględna, stanowcza, bardzo silna i dominująca. Manipulowała swoim mężem, bez skrupułów dążyła do zamierzonego celu, odrzucała moralne dylematy. Według przepowiedni wiedźm, Makbet miał zostać królem. Wiedźmy nie ujawniły jednak w jakich okolicznościach dojdzie do przejęcia tronu. Makbet wiedział, że będzie to niezwykle trudne, ponieważ król wyznaczył już dziedzica. Lady Makbet uznaje więc za konieczne zamordowanie wszystkich, którzy stoją na drodze ku przejęciu tronu przez jej męża. Kobieta opętania chęcią zdobycia władzy postanawia pomóc mężowi i układa plan.

Makbet zabija w nocy króla Dunkana. Zszokowany tym czego dokonał, zapomina podrzucić służbie sztylety. Wściekła na męża żona przejmuje w tym inicjatywę. Następnego dnia Makbet zabija służbę, która zostaje fałszywie posądzona o zabójstwo króla. Niebawem z rąk nasłanych zbójców giną kolejne ofiary. Lady Makbet nie jest bezpośrednim wykonawcą zbrodni, ale jej główną inicjatorką. To ona pobudzała ambicje męża zarzucając mu tchórzostwo, podczas gdy wahał się zrealizować jej plan. Być może gdyby nie jej namowy, Makbet nie dopuściłby się tak karygodnego czynu. W pewnym momencie mąż Lady Makbet wysuwa się żonie spod kontroli, co napawa ją niepokojem. Czuje się odtrącona, odsunięta od wpływów i władzy. Wie, że być może bezpowrotnie traci panowanie nad mężem. Podczas gdy Makbet ze szlachetnego człowieka staje się coraz bardziej okrutny, ona z bezwzględnej i wyrachowanej, zamienia się w chorą psychicznie kobietę nękaną poczuciem odtrącenia. Żona Makbeta lunatykuje, próbuje obmyć ręce z krwi, którą w jej chorym umyśle jest stale zbrukana, mówi i robi niezrozumiałe dla innych rzeczy. Myśl o zbrodni i odtrąceniu przez męża staje się jej obsesją. W końcu Lady Makbet traci nad sobą kontrolę i popełnia samobójstwo, nie robiąc tym żadnego wrażenia na jej mężu.

Konopielka – opracowanie

„Konopielka” – E. Redlińskiego. Jest to powieść pełna zaskakujących sytuacji, niespodzianek i rubasznego humoru, który oprócz bawienia zmusza do głębokich refleksji. Upadek Taplarskich obyczajów poprzedzały zadziwiające zjawiska przyrodnicze. Dziwnie zachowanie cielaka, duch młócący ziarno oraz tajemniczy wędrowiec. Autor przedstawił wieś na tle bardzo ważnego dla nich wydarzenia – mianowicie osuszenia bagna, doprowadzenia elektryczności i otwarcia szkoły. Wszystko co do tej pory robili ulegnie zmianie. Trzeba będzie porzucić stare przyzwyczajenia, a nawet tradycje i sposób myślenia w duchu nowego i lepszego świata. Z początku Kaziukowie są nieufnie nastawieni do nowego rewolucjonisty jakim jest nauczycielka. Nieświadomie przewraca ona ustalony porządek w chacie. Niby się nie starają, a jednak wszytko robią w domu pod nią. Próbuje ona zmienić potrawy i wprowadzić miastowe obyczaje. Kaziuk walczy jak może z postępem cywilizacyjnym, ale zaczyna powoli przechodzić na jej stronę.”Nie tyle żal starego, ale strach przed nowym”. Największym jego strachem była utrata autorytetu którym darzyła go rodzina. Niestety nauczycielka tym co robiła sprawiała że coraz bardziej stawał się on zachwiany. Kobieta nauczyła dzieci wiejskie czytać, zrobiła z ziemi okrągłą kulę, negowała mit o złotym koniu i jeszcze w dziwny sposób zadawała się z mężczyzną. Nic dziwnego, że Kaziuk spadł z drzewa, jak to wszystko zobaczył. Bo to przecież koniec świata!

Pachnidło zbrodnia w powieści

Jan Baptist Grenouille”u, bohater powieści „Pachnidło” Suskinda, której akcja toczy się w XVIII stuleciu we Francji. Był to osobliwy karzeł i dziwak. Postrzegany przez innych jako głupek i fajtłapa, co zresztą było jedynie maską. Grenouille posiadał bowiem niesłychany talent – niezwykle wrażliwy zmysł powonienia. Bohater chciał rozwijać swoje umiejętności. Uczył się więc u perfumeryjnych mistrzów, gdzie posiadł niezbędną mu wiedzę uwieczniania zapachów. Był jednak zbyt zachłanny, aby poprzestać na tworzeniu perfum z kwiatowych esencji.

Geniusz zapachów marzył bowiem o wydestylowaniu wonności nad wonnościami z dziewiczego ciała kobiecego. Owa myśl nakazywała mu poszukiwać dziewcząt o idealnym zapachu. Jak mówił autor: „Czego pożądał to zapachu pewnych ludzi: nader rzadkich ludzi, którzy wzbudzają miłość. Tych upatrzył sobie na ofiary”. W rzeczywistości Grenouille poszukiwał własnego zapachu, który chciał sam sobie stworzyć. Był on bowiem zupełnie bezwonny i nijaki i za taką też osobę go uważano. Bohater chciał to zmienić. Wierzył, że jeśli posiądzie zapach najpiękniejszych istot na świecie, sam będzie darzony nie mniejszym szacunkiem, ludzie będą go kochać, podziwiać i czcić. Grenouille osiadł w miasteczku Grasse, gdzie nocami „polował” na młode dziewczęta i brutalnie mordował, po czym w żmudnym procesie „kradł” ich zapachy. Jego zbrodnie były zawsze dokładnie zaplanowane i precyzyjne.

Zabijając niewinne dziewczęta czuł się całkowicie spokojny i nieporuszony całą sytuacją. Nie odczuwał żadnego żalu wobec swoich licznych ofiar. Zdobycie każdego kolejnego zapachu dawało mu poczucie ogromnego triumfu. Każda kolejna zamordowana dziewczyna, stanowiła część esencji, a wszystkie miały przyczynić się do powstania niezwykłego pachnidła o którym marzył. Ofiary traktował więc bardzo przedmiotowo i powierzchownie – nie jak ludzi, ale jako „nosicieli zapachów”, które chciał pozyskać. Nie było w nim cienia wrażliwości wobec ludzkiego istnienia. Zbrodnie sprawiły, iż Grenouille zyskał większą pewność siebie. Stał się pyszny, zarozumiały i chciwy. Popadł w pewnego rodzaju narcyzm. Już sam dla siebie był wybitną jednostką i chciał, aby za takową postać uważali go inni. Nawet oczekując wyroku w celi, odczuwał wewnętrzny triumf. Czuł się spełniony, ponieważ stworzył pachnidło o jakim zawsze marzył.

Uczucie spełnienia było jednak ulotne. Dzięki pachnidłu Grenouille mógł mieć u stóp cały świat. Nie spełniało ono jednak jego oczekiwań: „Ta moc zawodziła tylko w jednym punkcie: nie pozwalała mu poczuć samego siebie. I gdyby nawet za sprawą swego pachnidła objawił się światu jako Bóg – to jeżeli nie mógł poczuć sam siebie, a przeto nigdy nie wiedział, kim jest, gwizdał na wszystko, gwizdał na świat, na samego siebie, na swoje pachnidło”. Dwa tuziny poświęconych dziewcząt nie dały mu tak naprawdę nic. Grenouille mógł oszukać innych ludzi swoim pachnidłem, ale nie mógł oszukać samego siebie. Przeświadczenie o własnej bezwonności dobiło go. Trzymając w ręku flakon z dziełem swojego życia, odczuł melancholię i pustkę, znienawidził ludzi i zapragnął własnej śmierci.

Oda do młodości – analiza i interpretacja

Oda do młodości, jest to wiersz pochwalny na cześć młodości, w którym czuje się ogromny entuzjazm i energię wzywającą do czynu. Tematem utworu jest walka ludzi młodych ze starym światem i jego przestarzałymi formami oraz chęć budowy nowego porządku, w którym panowałaby jedność, miłość i wolność. Ten świat miałby być zbudowany według pomysłu marzycieli, idealistów. Poeta do obrazu młodości i swojej wizji pokolenia idealistów stosuje często motyw lotu: „Młodości, dodaj mi skrzydła! Niech nad martwym wzlecę światem…”. Oda to dosadne oskarżenie i krytyka skierowana w klasyków, czyli w domyśle ludzi starych. Poeta sugeruje w nim, że są to ludzie ograniczeni, niezdolni do wielkich czynów. Natomiast młodzi kierują się w „rajską dziedzinę ułudy”, czyli w krainę marzeń. Cechuje ich zapał, miłość, pragną zmian. Tekst Mickiewicza stał się manifestem pokoleniowym, wzywał do buntu, wyzwolenia się od ograniczeń, dlatego zyskał sobie taką popularność

Zbrodnia i kara – Rodion Raskolnikow

Rodion Raskolnikow – bohater „Zbrodni i kary” Dostojewskiego, której akcja rozgrywa się w dziewiętnastowiecznej Rosji. Rodion to młody i wrażliwy człowiek, teoretyk i ateista. Jako były student prawa doskonale wiedział jak ogromnym przestępstwem jest morderstwo. Mimo to stał się zbrodniarzem. Raskolnikow był człowiekiem bardzo biednym. Chciał zdobyć środki finansowe, aby kontynuować studia oraz pomóc matce i siostrze. Postanowił zabić jakąś zamożną osobę i zagrabić jej majątek. Być może mimo nędzy nie dopuściłby się tak straszliwego czynu, gdyby nie jego fałszywa życiowa teoria, wg której ludzie dzielą się na geniuszy uprzywilejowanych do łamania prawa i norm etycznych oraz bezużyteczne „wszy” powołane jedynie do egzystencji i przedłużania gatunku. Według Rodiona „nadludzie”, do których notabene sam siebie kwalifikował, mają prawo zabijać dla „wyższych celów”, przy czym są całkowicie usprawiedliwieni.

Morderstwo było więc dla Rodiona nie tylko sposobem na zdobycie pieniędzy, ale również swoistą próbą odwagi i udowodnienia własnej „nadludzkości”. Mówił: „Zapragnąłem zabić dla samego siebie! Pchała mnie chęć przekonania się natychmiast, czy jestem jak inni wszą, czy też człowiekiem? Czy potrafię przekroczyć ów próg, czy nie?” Rodion udaje się na miejsce zbrodni, którym jest mieszkanie starej lichwiarki, gdzie zabija staruszkę siekierą. Przyłapany przez jej siostrę zabija również niewygodnego świadka. Ponieważ siostra lichwiarki była w zaawansowanej ciąży, można przyjąć, iż bohater przyczynił się do śmierci trzech osób.

Następnie splądrował mieszkanie i ze zrabowanymi kosztownościami w popłochu uciekł.

 

Po dokonaniu zbrodni bohater przeżywa zwątpienie w słuszność popełnionego czynu. Ukrywa kosztowności, które nagle przestają się dla niego liczyć. Bohater popada niemal w obłęd próbując zacierać ślady przestępstwa. Dopada go strach i panika. Nie żal mu było swoich ofiar, bał się jedynie zdemaskowania i kary. Jego stan psychiczny zaczyna przekładać się na jego zdrowie fizyczne. Dostaje gorączki, traci świadomość na kilka dni. Rodion czuje się słaby, popada w apatię i wewnętrzną pustkę.

 

Bohater wyznaje: „siebie zabiłem, a nie staruszkę”. Miewa nawet myśli samobójcze. Zbrodnia staje się jego obsesją. Najbardziej jednak ucierpiała ambicja Rodiona. Raskolnikow bowiem stwierdza, że nie udowodnił swojej nadludzkości, nie przyczynił się do niczego wielkiego, zaczyna więc wątpić w swoją „nadludzkość”, a nawet utożsamiać się z ludźmi „niższej” kategorii „jestem skończoną wszą […] a może nawet jestem kimś jeszcze bardziej paskudnym i ohydnym niż ta wesz, którą zabiłem”. Jego życiowa filozofia staje się bezwartościowa, wręcz idiotyczna. Niebawem Rodion wraca do punktu wyjścia. Znów zaczyna wierzyć we własną niezwykłość i wielkość. Twierdzi, że gdyby lichwiarka ożyła, nie zawahałby się ją ponownie zamordować. Definitywna przemiana Rodiona rozpoczęła się dopiero po miesiącach katorżniczej pracy na Syberii, gdzie odbywał karę. Stało się to za sprawą Soni, która zapragnęła przyłączyć się do jego duchowego cierpienia. Bohater porzuca myśl o własnym geniuszu, pragnie odbyć karę do końca i rozpocząć nowe życie u boku ukochanej.

Tomasz Judym główny bohater Ludzi bezdomnych

Tomasz Judym, główny bohater „Ludzi bezdomnych” Stefana Żeromskiego. Głównym pragnieniem bohatera było pomaganie i nawoływanie do pomocy warszawskiej biedocie. Twierdził, że lekarze nie tylko swym działaniem, ale także interwencjami u osób, które są odpowiedzialne za taki poziom życia proletariatu, mogą zmienić opłakany stan higieny w zakładach pracy i siedliskach biedoty. Doktor Judym bardzo wierzył w to, że uda mu się przekonać swoich kolegów lekarzy do wsparcia ludzi ubogich. Jednak rzeczywistość okazała się być zupełnie inną i bardzo okrutną. Przedstawienie poglądów Judyma wywołało żywy sprzeciw i oburzenie w środowisku lekarskim. Uznano go za niepoprawnego idealistę i bujającego w obłokach marzyciela. Lekarze uważają, że ich zadaniem jest tylko leczenie ludzi chorych, a poprawianie poziomu higieny biedoty nie należy do ich obowiązków. Judym ma zupełnie inne zdanie. Według niego, to właśnie lekarz powinien pomóc tym biednym ludziom, że to jest jego misja społeczna, którą musi spełnić. Niestety jego koledzy lekarze twierdzą inaczej i nie chcą angażować się w spełnienie marzeń Judyma. Bohater boleśnie, choć łatwo, uświadamia sobie klęskę swych nierealnych ,,mrzonek”.

W Cisach, w których znajduje się uzdrowisko, gdzie pracował, na miejsce marzeń o poprawieniu stanu higieny i życia proletariatu pojawiają się skromniejsze, „poczciwe prowincjonalne idee”. Chociaż Judym pogodził się z porażką poniesioną w Warszawie w środowisku lekarskim to nadal próbuje spełnić swoje pragnienie w pojedynkę, pomagając biednym ludziom w szpitalu, który mieści się w uzdrowisku. Wykrywa u nich malarię, dochodzi do wniosku, że jest ona spowodowana bliskością stawów. W bohaterze narodziły się nowe marzenia. Pragnął poprawić działanie ośrodka w Cisach. Chciał wprowadzić reformy, doprowadzić do osuszenia stawów, podnieść zdrowotność mieszkańców. Na jak codziennym spotkaniu u Węglichowskich Judym przedstawił swoje pomysły modernizacji uzdrowiska. Spotkał się jednak z oporem rządzących ośrodkiem. Nie na rękę im były wielkie zmiany. Grono konserwatystów odnosiło się życzliwie do zapału młodego doktora, ale ani na chwilę nie dopuszczało go do głosu.

Tymczasem jak co roku, w lutym, do Cisów przyjechała komisja złożona z trzech udziałowców spółki, mająca kontrolować poczynania dyrekcji zakładu. Judym poczuł, że jego marzenia mogą się spełnić. Jednak rzeczywistość znowu okazała się być okrutną. Prośba o osuszenie stawów i inne pomysły bohatera nie spotkały się z odzewem ze strony komisji. Judym opuścił Cisy i przeniósł się do Zagłębia Dąbrowskiego. Tam chciał pomagać robotnikom kopalni. Odwiedziła go Joasia jego miłość. Jeszcze w Cisach oświadczył się jej i ona go przyjęła. Przyjechała wyznać mu swoje pragnienia niesienia pomocy robotnikom razem z nim. On jednak odrzucił jej propozycję i zerwał zaręczyny, tłumacząc że nie może mieć ani ojca, ani matki, ani żony, ani żadnej bliskiej sercu rzeczy dopóki ze świata nie zniknie zło. Dla spełnienia swoich idei poświęcił miłość i założenie rodziny. I chociaż bohater miał piękne marzenia, to w konfrontacji z rzeczywistością przegrały walkę.