Ojciec Michaiła bohater powieści „Zahir” Paula Coelho. Jego historia na kartach powieści zajmuje trzy strony (nie poznajemy nawet jego imienia), jednak jest ona ważnym przykładem do mojego tematu. Ojciec Michaiła w wieku siedemnastu lat walczy pod Stalingradem z Niemcami. Kiedy wraca z patrolu zwiadowczego ze swym przyjacielem zaskakuje ich strzelanina. Ukrywają się w leju po bombie i leżą tam przez dwa dni w śniegu i błocie, bez jedzenia, trzęsąc się z zimna i strachu. Nagle zapada cisza. Przyjaciel ojca Michaiła wstaje sądząc, że Niemcy się wycofali. Ojciec próbuje chwycić go za nogi, krzyczy: „na ziemię!” ale jest już za późno, kula przebija czaszkę
. Mijają kolejne dni mężczyzna wciąż siedzi w wyrwie w ziemi z trupem przyjaciela, wciąż powtarza: „na ziemię!”. W końcu ktoś go odnajduje i prowadzi do bunkra gdzie nie ma co jeść, żołnierze żywią się tytoniem, tydzień później zaczynają zjadać ciała zabitych i zamarzniętych towarzyszy. Przybywa z odsieczą trzeci batalion, ratują rannych, a potem wszyscy wracają na front. Po czterech miesiącach zaciętych walk, kanibalizmu, amputowanych kończyn, Niemcy w końcu się poddają.
Nasz bohater wraca pieszo do swojej wioski oddalonej o prawie tysiąc kilometrów od Stalingradu. Od tej pory dręczą go koszmary, co noc śni mu się przyjaciel, którego nie zdołał uratować. Dwa lata później wojna się kończy. Ojciec Michaiła dostaje medal, jest bohaterem ale wciąż jest bez pracy, zapraszają go na uroczyste ceremonie ale nie ma co jeść. W końcu uzyskuje posadę sprzedawcy dywanów. Poznaje przemytników, zdobywa ich zaufanie i pieniądze zaczynają napływać. Komunistyczna władza wpada na jego trop i oskarża go o przemyt. Na dziesięć lat zostaje zesłany na Syberię jako „wróg ludu”. Niestety dziesięć lat się mocno przedłuża. Kiedy wychodzi na wolność jest starym człowiekiem, a jedyna rzecz na jakiej się zna to dywany. Jednak czasy są ciężkie, nie ma nabywców, postanawia więc znów wyjechać, po drodze żebrze, w końcu dociera do Kazachstanu. Jest stary i samotny lecz musi pracować, aby mieć co jeść. W nocy prawie nie śpi, wciąż budzi się z okrzykiem: „na ziemię!”.
W małej wiosce spotyka dziewczynę, która zaprasza go do domu rodziców. Gościnność w tych stronach jest święta. Spędza noc w pokoju gościnnym, ale w nocy wszystkich budzą okrzyki: „na ziemię!”. Dziewczyna przychodzi do niego odmawia modlitwę, kładzie mu rękę na czole i człowiek po raz pierwszy od dziesiątków lat spokojnie zasypia. Nazajutrz niespodziewanie dziewczyna przychodzi do niego i prosi go aby założył z nią rodzinę i dał jej syna (twierdzi, że jako dziewczynka miała taki sen). Jej rodzice bardzo się martwią, jednak zgadzają się na małżeństwo. Bohater żeni się z młodą dziewczyną i od tej pory sypia dobrze przez następne siedem lat, aż do śmierci. Po ślubie daje kobiecie syna i po raz pierwszy czuje, że ma po co żyć. Jest szczęśliwy. Niczym Hiob na koniec życia odzyskuje wszystko: spokój duszy, szczęście, miłość. Jedyna różnica polega na tym, iż o Hioba duszę walczyli Bóg z szatanem.